Główny obrazek dla Lwów – Jasna i ciemna strona perły polskich KresówPowrót do bloga

Lwów – Jasna i ciemna strona perły polskich Kresów

Niezbyt często zdarza się dziś Polakom wyjeżdżać na Ukrainę w celach turystycznych. Dało się to zauważyć po reakcjach pograniczników w Medyce, gdy przedstawiałem cel mojej podróży do Lwowa. Potwierdził to także już na miejscu przewodnik oprowadzający niegdyś duże grupy turystów. Niemniej jednak wraz z dwoma przyjaciółmi z Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej postanowiłem podjąć ryzyko i udać się, by zobaczyć to niegdyś największe miasto Kresów Rzeczypospolitej.

Interesujących aspektów tego wyjazdu było wiele: od ogólnego funkcjonowania przejścia granicznego, aż po metody dojazdu do samego miasta. Jednak to na samej metropolii chciałbym się dziś skupić.

Lwów, miasto z bogatą historią i kulturowym dziedzictwem, jest jednym z najbardziej fascynujących miejsc na Ukrainie. W tekście tym wskażę blaski i cienie jakie kryje ta perła polskich Kresów. Od architektonicznych cudów, po mroczne ślady, niestety niezbyt martwej, historii.

Współczesny Lwów – Miasto o dwóch obliczach

Życie we Lwowie toczy się w rytmie, który wielu przybywających turystów może zaskoczyć. Pomimo trwającego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, ulice miasta tętnią życiem. Odbywają się koncerty, puby wypełniają młodzi ludzie, a mieszkańcy korzystają z uroków codzienności, zupełnie jakby wojny nie było. Jednakże wśród tej normalności dostrzegalne są ślady trwającego konfliktum, np. panująca od północy do 5 rano godzina policyjna, żołnierze na ulicach czy zaklejone płytami OSB okna zabytków.

Architektura i historia

Spacerując ulicami Lwowa, nie sposób nie dostrzec wpływów polskiej kultury. Politechnika Lwowska, Katedra Łacińska oraz monumentalne kamienice przypominają o czasach, gdy miasto było częścią Rzeczypospolitej. Jednakże współczesny Lwów to również miejsce, gdzie nowa ideologia przeplata się z dawną kulturą, co wywołuje, delikatnie mówiąc, mieszane uczucia…, ale o tym później.

Samo zwiedzanie Lwowa rozpoczęliśmy od spaceru ulicami w kierunku Pałacu Potockich oraz rynku. Zaczynając od monumentalnego budynku dworca i kierując się w stronę starego miasta obserwowaliśmy ogólną architekturę miasta, natrafialiśmy na elementy nawiązujące do czasów, gdy miasto to mieściło się jeszcze w granicach naszego państwa. Liczne napisy w języku polskim i to nie tylko na starych budynkach, ale i w współczesnych lokalach gastronomicznych.

Kawiarnia we Lwowie. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Kawiarnia we Lwowie. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Najbardziej istotnym symbolem polskości jest jednak bez wątpienia Katedra Łacińska, gdzie msze odbywają się w większości w języku polskim.

Wnętrze Katedry Łacińskiej. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Wnętrze Katedry Łacińskiej. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Pod względem architektonicznym Lwów to niezwykle piękne i warte obejrzenia miasto. Sam rynek przypomina mi obecny rynek we Wrocławiu, z tą jedną różnicą, że przez wrocławską Starówkę nie jeżdżą tramwaje. Muszę jednak przyznać, że widok tramwaju sunącego powoli przez Stare Miasto wśród tłumów spacerowiczów to ciekawy widok.

Nam akurat udało się z transportu takim tramwajem skorzystać. Pojazd był już stary aczkolwiek oferował możliwości płatności kartą bez potrzeby płacenia u kierowcy. Była oczywiście taka opcja jednak odbywała się ona bez bezpośredniego kontaktu wzrokowego z motorniczym: pieniądze wrzucało się do małej kieszonki, którą potem przesuwało się na stronę motorniczego i otrzymywało się z powrotem bilet. W kontekście transportu tramwajem rzucił nam się w oczy brak drukowanej rozpiski godzinowej informującej kiedy tramwaj przyjeżdża. Lokalsi znali orientacyjne godziny, a reszta odbywała się już na zasadzie: kiedy przyjedzie to przyjedzie - co ma swoje plusy i minusy. W tramwajach motorniczymi bardzo często były panie, co najprawdopodobniej podyktowane jest tym, że mężczyźni zostali powołani do wojska.

Wspominanym tramwajem udaliśmy się wraz z przewodnikiem na słynny Cmentarz Łyczakowski. To miejsce w niezwykły sposób uwydatnia różnicę między podejściem do kwestii życia i śmierci kiedyś, a dziś. Stara część cmentarza to okazałe pomniki, kapliczki i grobowce. Robią one ogromne wrażenie pod względem architektonicznym. Dziś już niewielu ludzi stać na tak niezwykłe budowle i niewielu, nawet najbogatszych inwestuje tak dużo w miejsce wiecznego spoczynku. Wyraźnie widać tutaj różnicę między miejscami spoczynku z dawnych czasów, a współczesnymi. Współczesne to w większości sowiecka, socrealistyczna bylejakość i brzydota.

Grobowiec Barczewskich. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Grobowiec Barczewskich. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Na cmentarzu tym jednak uwydatnia się jeszcze jedna różnica między dawnym, a nowym. Ta różnica widoczna jest nie tylko tam, ale ogólnie w całym mieście. Jest to niestety różnica bardzo mroczna i złowroga.

Na Cmentarzu Łyczakowskim , gdzie spoczywają Orlęta Lwowskie, broniące niegdyś miasta przed ukraińskimi napastnikami, kilkaset metrów od ich kwatery znajdują się groby Ukrainców przy których licznie powiewają złowrogie barwy OUN/UPA nawiązujące do wielowiekowej antypolskiej tradycji sięgającej jeszcze do czasów kozackich.

Zwiedzając miasto widoczne są ślady polskości choćby w postaci kamienic, gmachów czy małych fontann. Jednak natrafić można też na ulice, tablice i całe pomniki antypolskich, banderowskich ludobójców. Przykład takiego pomnika poniżej.

Pomnik Bandery. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

Pomnik Bandery. Autor zdjęcia: Daniel Szkarupski

To pomnik, stepana bandery ( tacy ludzie nie zasługują by pisać ich imiona z dużej litery) głównego przywódcy ukraińskiego ruchu szowinistyczno - nazistowskiego, nurtu u którego podstaw leży czysta, zwierzęca nienawiść do Polaków. To przedstawiciele tej ideologi wymyślili i wcielili w życie masową eksterminację Polaków. Lwów to miasto gdzie ulice Kościuszki, Kopernika i Matejki przeplatają się z ulicami słynących z nienawiści do wszystkiego co polskie, bandery i szuchewycza.

Pierwsza kwatera zabitych w wojnie rosyjsko ukraińskiej.

Pierwsza kwatera zabitych w wojnie rosyjsko ukraińskiej.

Cmentarzysko banderowców - druga kwatera zabitych w wojnie rosyjsko - ukraińskiej.

Cmentarzysko banderowców - druga kwatera zabitych w wojnie rosyjsko - ukraińskiej.

Kult zbrodniarzy z OUN/UPA i innych antypolskich organizacji kwitnie. Mylili się ci, którzy myśleli, że na wojnie ukraińsko - rosyjskiej pojawią się nowi bohaterowie, wolni od banderowskiej spuścizny. Ta idea jątrzy się nie tylko na Cmentarzu Łyczakowskim, nie tylko we Lwowie, ale na całej Ukrainie. Z czasem, jeśli jad ten nadal będzie tolerowany, doprowadzi to do kolejnych tragedii, a ślady Polskości we Lwowie i innych miastach dawnej Rzeczypospolitej mogą zniknąć bezpowrotnie.

Jeśli zaś, ktoś się ze mną nie zgadza i stwierdza, że przesadzam, to ma takie prawo, ale niech pomyśli, że przed II wojną światową też nikt nie wyobrażał sobie, że setki tysięcy Polaków mogą zostać w bestialski sposób wyrżnięci w myśl dewizy:

„Nie zawahasz się spełnić największej zbrodni, kiedy tego wymaga dobro sprawy.” - z broszury „Dekalog ukraińskiego nacjonalisty.”

Pomimo mrocznych aspektów o których wspomniałem, Lwów to nadal bardzo piękne miasto i polecam każdemu jego zwiedzenie. Ogromna liczba przepięknych zabytków oraz niepowtarzalny klimat historyczny czynią to miasto jednym z najbardziej niesamowitych miejsc jakie warto zwiedzić w naszej części Europy.

Galeria zdjęć:

Car image 0
Car image 1
Car image 2
Car image 3
Car image 4
Car image 5
Car image 6
Car image 7
Car image 8
Car image 9
Car image 10
Car image 11
Car image 12
Car image 13
Car image 14
Car image 15
Car image 16
Car image 17
Car image 18
Car image 19
Car image 20
Car image 21
Powrót do bloga